Lipiec 2010. Po wizycie w pochmurnym Innsbrucku wjechaliśmy do nie mniej pochmurnego i deszczowego Wiednia. To była również pierwsza noc od trzech tygodni przespana w łóżku w hostelu, a nie pod namiotem. Fajnie wspominamy wieczorne wyjście do pobliskiego baru – spotkaliśmy tam Polaka, który od trzeciego roku życia mieszka w Wiedniu i opowiedział nam sporo ciekawych rzeczy o mieście i swoich przygodach. A później w parze wygraliśmy kilka kolejek z rzędu w piłkarzyki ;)
Wiedeń na jeden dzień to zdecydowanie za mało. Nie zdążyliśmy nawet podjechać do Pałacu Schonbrunn! Za to historyczne centrum miasta robi niesamowite wrażenie. Muzeum Historii Sztuki, Opera, Schwarzenbergplatz, Katedra Św. Stefana, Ratusz miejski, Volksgarten, Muzeum Sissi, Stadtpark, Biblioteka Narodowa, budynek Parlamentu… Można tak wymieniać w nieskończoność. Mimo całego deszczowego dnia uraczyliśmy trochę słoneczka w trakcie odwiedzin Belwederu. Dzień był pełen atrakcji i chętnie zostalibyśmy tam dłużej. Grunt że mieszkamy blisko stolicy Austrii i pewnie nieraz przyjdzie jeszcze okazja, żeby ją odwiedzić. Tym razem dokładniej :) Wiedeń był ostatnim celem naszego Eurotripu. Z Austrii zmierzaliśmy do czeskiego Bohumina, gdzie przesiadaliśmy się na pociąg do Gliwic. I tak oto skończyły się najciekawsze wakacje naszego życia! Pełne wspaniałych chwil, tony przygód i fantastycznych wspomnień!
Zostaw komentarz